Zapytano kata dlaczego to robi?
Odpowiedział: - Ktoś musi to robić.
Rozejrzał się niepewnie wokół, czy ktoś nie zechce wyrwać mu tego intratnego zajęcia.
Powyższe słowa to niedokładny cytat (pamięć zawodzi) z pisarza Marka Nowakowskiego. Prawie 20 lat temu bardzo mi się one podobały. Były tak abstrakcyjne i pojemne zarazem, że można było podciągnąć pod nie wszystkie objawy „złej” strony człowieka. Minęło 20 lat i nic już nie trzeba podciągać.
W dzisiejszym świecie nadal można zabić człowieka i nie dostać za to kary, tylko pieniądze. I absolutnie nie chodzi o płatnego mordercę.
W tym przypadku trudno jednak prorokować świetlaną przyszłość. Winne są temu prawa człowieka, które skutecznie zabijają rozwój profesji kata w tym wydaniu. Coraz więcej państw rezygnuje z zabijania morderców i nakłania do tego inne kraje. Za jakiś czas tej odmiany kaci mogą więc całkowicie wylecieć na bruk.
Z ewentualnymi dylematami moralnymi przy robocie w eutanazji łatwo sobie poradzić pamiętając, że życia pozbawia się (mówiąc wprost – zabija się) na wyraźne życzenie zabijanego. To naprawdę zawód z wielką przyszłością. Społeczeństwo starzeje się, pojawia się coraz więcej chorób, a te, które już są, nie zawsze da się wyleczyć. Wręcz przeciwnie, chorujących i cierpiących przybywa. Jeśli nie ulży się im w bólu, wcześniej czy później, sami będą chcieli odejść z tego świata.
Niewykluczone, że także z powodów ekonomicznych. Taka jest kolej rzeczy. Podtrzymywanie przy życiu jest niewyobrażalnie drogie. Coraz trudniej będzie przekonać społeczeństwo, by ponosiło koszty życia kogoś, kto na przykład leży przykuty do łóżka i już z niego nie wstanie. Trzeba przecież oszczędzać, nie tylko w czasach kryzysu. Część z tych zaoszczędzonych pieniędzy będzie do uszczknięcia. Przez tych, którzy wykonają ostatnią wolę chorego. Bo przecież ktoś musi i będzie musiał to robić.
W Polsce aborcja jest niemal całkowicie zakazana, ale to przecież nie oznacza, że jej nie ma. Wystarczy wyjechać do innego kraju Unii Europejskiej i jest już legalna. Dotyczy to zarówno osoby, która chce poddać się aborcji, jak i osoby, która chce ją wykonać. W tym przypadku przepływ ludzi i kapitału sprawdza się doskonale. Zwłaszcza kapitału. Jeden zabieg za granicą to wydatek nawet kilku tysięcy złotych. Ponad 20 zabiegów na minutę, 33 tysiące dziennie... Nie ulega wątpliwości, że to rynek o milionowej, niewyczerpanej wartości.
Sporne jest tylko, czy przy aborcji zabija się człowieka. Jedni wiedzą, że tak. Inni wiedzą, że nie. Jeszcze inni nie wiedzą, tylko wierzą w jedno lub drugie. Wszystkich można pogodzić stwierdzeniem, że aborcją zabija się życie.
To dobry moment, by zacząć o tym myśleć. Zabijanie to fach na teraz i na przyszłość. Przetrwa każdy kryzys, bo przecież ktoś musi to robić. A przy okazji, a właściwie przede wszystkim, na tym zarobić.